O szczęściu w kuponach z Lidla
To był jeden z tych najbardziej zwykłych tygodni, jakie istnieją. I który nie wiem, kiedy tak naprawdę minął, a jakby mnie pytali pod groźbą jakiejś kary, to wcale bym nie była pewna czy się wydarzył. Ale takie tygodnie po prostu też są – bez fajerwerków jak w Sylwestra i dołków głębokich jak największa przepaść, której nie ma na mapie i…
Czy łokcie też tłucze się na szczęście?
Jeszcze na początku tygodnia stłukłam łokieć, jak chwilę wcześniej szklanki. Tylko łokci nie sprzedają w sklepach i szklankę można mieć nową, a na łokciu zostaje blizna. No trudno, może to też na szczęście, a jak spojrzę za rok, to będę wspominała, że było to za Lidlem, na łódzkim Teofilowie, w okolicach kilometra od startu. I do kompletu z kolanem, które…
Zaręczyny z Bałtykiem
W tym tygodniu wypisałam sobie wszystko, co najważniejsze do konkursu dla projektantów. Do kiedy trzeba coś wysłać, ile jest etapów, hasło przewodnie, kryteria oceny. I mimo, że nie jestem projektantką z wykształcenia, a po prostu – z czucia w środku i z resztek, to zamierzam wziąć udział. I zamierzam zaszaleć – z ilością falbanek i wesołości w ubraniach, jakiej do…
Na szczęście
W poniedziałek wróciłam z odbitą tęczą na prawej ręce – żeby zawsze wychodziła po burzy, jak teraz spod rękawa. Od jakiegoś czasu wiedziałam, że chcę ją zrobić i mieć taką na stałe. No i że na ręce. Codziennie podnosiłam hantle przed lustrem jak te wszystkie typiarki na siłowni i patrzyłam, gdzie byłoby najlepiej. I wypatrzyłam. To teraz podnoszę te hantle,…
Jak to jest mieć węża ogrodowego w brzuchu?
Ja już wiem. Miałam gastroskopię. Wcześniej mówili mi, żeby skupić się na oddechu, a na forach było mnóstwo opinii, których nie chciałam czytać, bo jeszcze bym się wystraszyła. Moja kolej. Weszłam do gabinetu, doktor powiedział dokładnie, co będzie robił i jak to będzie wyglądało, przećwiczył ze mną oddech. Dostałam plastikowy ustnik w zęby, położyłam się na lewym boku i jakby…
Jak to jest być bułką pszenną?
Weekly blog #1 Czuję się jak bułka. Duża, pszenna bułka z przedziałkiem – taka poznańska. Być może to trochę dlatego, że najadłam się bułek na śniadanie, przypieczonych w gofrownicy i posmarowanych Delmą, bo przed kolonoskopią dieta jest bardzo ograniczona. Kajzerka, wrocławska, poranna, sznytka. Wypróbowałam każdy rodzaj kolejno z różnych marketów. I tęsknię do warzyw albo owsianki z truskawkami. Bardzo to…