O braku domu
Siedziałam połowę zeszłej niedzieli na szarej kanapie i wpatrywałam się w szarą pogodę za oknem. Bolało mnie ciało i trochę chciałam, żeby to przeszło, a trochę nie wiem, co chciałam. Gapiłam się jakby coś miało się wydarzyć, a nie wydarzyło się nic. Właściwie tego dnia mogłoby nie być i nawet bym nie zauważyła. Późnym popołudniem …