Jak to jest być bułką pszenną?

Jak to jest być bułką pszenną?

Weekly blog #1

Czuję się jak bułka. Duża, pszenna bułka z przedziałkiem – taka poznańska. Być może to trochę dlatego, że najadłam się bułek na śniadanie, przypieczonych w gofrownicy i posmarowanych Delmą, bo przed kolonoskopią dieta jest bardzo ograniczona. Kajzerka, wrocławska, poranna, sznytka. Wypróbowałam każdy rodzaj kolejno z różnych marketów. I tęsknię do warzyw albo owsianki z truskawkami.

Bardzo to niewygodne ograniczenie, ale jeśli brzuch nie działa, to jestem się w stanie poświęcić. W aptece czeka na mnie Fortrans, podobno to jak Kret do rur, tylko taki dla człowieka. Podobno też ciężko się pije i niedobrze smakuje, ale ktoś kiedyś powiedział, że lekarstwo ma leczyć, a nie smakować. Myślałam tylko, że 'cztery saszetki’ oznaczają takie, jak Gripex do picia, a opakowanie wygląda jednak jak kilo cukru.

Gdyby google tłumaczył język brzucha, to ja bym ze swoim mogła porozmawiać i nie czuć się taka samotna. Ale jednak się nie rozumiemy. Nie wiem dlaczego tak rośnie nawet od wody, udaje balon, albo wielbłąda, bo pojawiają się dwa garby w dwa dni. Hałasem przewyższa starą lodówkę w kuchni i potrafi boleć na każdy możliwy sposób. Czasem próbuję się z nim licytować i składać obietnice, że jak zadziała, to tylko samo najlepsze będę mu dawać, ale on nic sobie z tego nie robi. Albo myśli, że to szantaż, tylko nie może zadzwonić pod 112.

Przysięgam, że większość czasu zajmuje mi myśl o tej niedyspozycji. O tym jak bardzo może coś w człowieku nie działać i jak źle to znosić. O tym, że w pracy trzeba jakoś funkcjonować, uśmiechnąć się czasem i nie można zgłosić nieprzygotowania. A w domu już można sobie szczerze popłakać. Bo jak od poniedziałku minęły dwa dni i odwołali badanie, to się wystraszyłam, że kolejny cały miesiąc przyjdzie mi się męczyć. A już tak bardzo nie chcę.

Nigdy bym nie pomyślała, że nie będę mogła doczekać się lekarza. A czekam jak na wycieczkę życia co najmniej, jak w dzieciństwie czekało się na jednodniowy wyjazd do Wrocławia czy innego Torunia, a mama robiła na drogę bułki ze schabem. Must have każdej wycieczki, ze słonymi paluszkami, które rozdawało się w drodze powrotnej i których już nikt nie chciał.

W drugim podejściu zmieniłam bułki na kaszę mannę i puree ziemniaczane. Poznałam tajniki diety bezresztkowej i brakuje mi warzyw jak nigdy dotąd. Przez miesiąc nie ruszę więcej budyniu ani innego kleiku. Ale to wszystko w imię brzucha i wycieczki w głąb siebie, jak jeszcze nigdy. Zastanawiam się tylko, czy będę widziała ekran z obrazem żołądka, jak już będę miała tam kamerę. To byłaby najlepsza transmisja na żywo, choć bez popcornu. Z podglądu USG nie mogłam nic odczytać, choć wytężałam wzrok jak głupia i dobrze, że istnieją specjaliści, co jednak to potrafią. Ale nigdy nie widziałam człowieka od środka, choć się o tym naczytałam i przesłuchałam cały Internet (kocham podcasty).

No a poza tym, poza tym w tym tygodniu zawiesiłam działalność i handel nerkami. Przyznałam przed sobą, że nie poradziłam sobie z tym testem od życia, ale kartkówki w szkole bywają niezapowiedziane i nie zawsze jest się przygotowanym. No to nie byłam. Być może potrzebuję zdefiniować się na nowo, tego jeszcze nie wiem. Ale wszystko po kolei, najpierw zdrowie.

W weekend świeciło słońce i spadł śnieg. Do wiosny zostało 15 dni i wierzę, że to już ostatni raz, że zima powoli się żegna. Bardzo wiosnę lubię, jak się wszystko budzi, robi się coraz cieplej i w ogóle jakoś piękniej. No to ja też chcę się obudzić – razem z tą wiosną.

Ambitny plan na nowy tydzień to 4 litry Fortransu, gastroskopia, kolonoskopia i duża porcja warzyw z zamrażarki po wszystkim. Prawdopodobnie skończę też czytać książkę o biegaczu, co przebiegł życie i absolutnie jest fascynujący. Ostatni raz opłacę ZUS, księgowość, fakturę za kasę fiskalną i wyślę podsumowanie miesiąca. Na Dzień Kobiet spotkam się z gastrolożką i panią dermatolog, takie tam kobiece plotki o poważnych, dorosłych sprawach.

Pół żartem, pół serio – bardzo liczę na małe sukcesy od poniedziałku, że będę mogła zobaczyć transmisję na żywo z własnego środka i dowiem się, co w nim nie działa. A potem naprawię.

Jak Wasze plany?

2 komentarzy

Dobrze się Ciebie czyta. Fajnie mieć takie miejsce, gdzie można popisać.
Prawdopodobnie nie zobaczysz transmisji ze swoich badań, ale zdjęcia „od środka” pewnie już tak. Mocno trzymam kciuki za dobre wyniki badań, żeby przyczyną problemów okazała się mała, łatwa do wyleczenia błahostka.

Dziękuję <3 Faktycznie przy gastroskopii mogłam obserwować jedynie grzejnik, za to kolonoskopię mogłam oglądać jak serial dokumentalny do momentu, kiedy nie zaczęłam płakać z bólu i trzeba było przerwać badanie 🙁

Możliwość komentowania została wyłączona.