Gdyby włókna były celebrytami, to na Pudelku zamiast zaspanej Julii Wieniawy w owocowej stylizacji pisaliby o tym, że Bawełna wcale nie oddycha i że świat się pomylił, jak w tej piosence (bo bawełna chłonie parę wodną, a nie ją przepuszcza). W czołówce byłby też poliester, który się kocha albo nienawidzi, a na walentynki obdarowują się nim wszyscy. No bo lepiej brzmi 'koronkowa bielizna’ niż 'poliester w prezencie’, nie? 🙂
I jakby włókna były ludźmi, to wciąż można by mówić, że każdy jest inny. Że mają swoje cechy (tak, jak charakteru), że zastąpić nie można i jedyne w swoim rodzaju. A taka bawełna to nawet przechodzi okres dojrzewania, jak ludzie – nieźle, prawda?
Bo ona potrafi być niedojrzała, dojrzała wspaniale i już przejrzała. I z każdego rodzaju robi się włókna. Zależnie od tego stopnia dojrzałości właśnie, zmieniają się jego właściwości, ale nikt na metce nie pisze, jak bardzo dojrzała była ta bawełna. Tylko, że to 100%.
To jak się będziecie zastanawiać, czemu w takiej sieciówce (pomijając koszt produkcji, ale o tym kiedy indziej), ta koszulka jest taka tania, no to może to być jeden z powodów. Ta sama koszulka nie raz po pierwszym praniu wygląda kiepsko, robią się dziurki, piling i ląduje na stercie koszulek do spania. Albo po domu. A potem może być już tylko przykro, że tak się zdarzyło.
Niemniej, o tych zdarzeniach, co dzieje się w pralce, jak sprawdzać i jak kupować lepiej (jeśli potrzebne), to będzie ciąg dalszy. Wracamy do właściwości.
Bo właściwości włókien są bardzo różne:
- sprężystość,
- higroskopijność,
- odporność na ścieranie,
- kurczliwość,
- wytrzymałość,
- łatwopalność,
- odporność na światło,
- wygląd i chwyt,
- odporność na rozrywanie,
- topnienie.
Kolejność jest przypadkowa i wypisałam to, co wydaje mi się najbardziej przydatne pod kątem użytkowania. Bo dobrze jest wiedzieć, które włókna są najbardziej sprężyste, a tym samym się mniej gniotą. Albo które mogą topić się jak bałwan na wiosnę i lepiej trzymać je z dala od źródeł ciepła. Które mogą się skurczyć w praniu i które na mokro są mniej wytrzymałe. Czego lepiej nie wystawiać na słońce, bo na skórze prędzej czy później opalenizna znika, a płynu do prania z SPF dla ubrań nikt nie wymyślił i zmiana koloru jest nieodwracalna.
To przypatrzmy się tym, co pojawiają się najczęściej w szafach i otoczeniu: bawełna, jedwab, len, wiskoza, wełna (różne rodzaje), moher, kaszmir, alpaka, poliester, poliamid, nylon, akryl. Bo z protein sojowych i włókien pajęczych to raczej nikt (jeszcze) ubrań nie nosi 🙂
- Bawełna – świetnie chłoną, dobrze przewodzą ciepło (można prasować turbo gorącym żelazkiem), łatwo przyjmują barwniki, odporne na ścieranie, nie elektryzują się. Mogą się kurczyć, są łatwopalne, mało elastyczne i mało sprężyste (gniotą się).
- Jedwab – włókna bardzo miękkie i błyszczące (jak włosy w reklamie Pantene), układają się wspaniale, sprężyste, drogie i wrażliwe na światło (to właśnie jedwab żółknie mocno na słońcu i lepiej go nie suszyć na sznurku w czerwcowe południe).
- Len – włókna szybko chłoną wodę, ale całkiem szybko też schną, nie elektryzują się, na mokro są bardzo wytrzymałe, dobrze przyjmują barwniki, ale trwałość tych ciemnych jest średnia. Nie kurczą się za bardzo, za to mocno gniotą (co wszyscy uznają raczej za urok niż wadę), są łatwopalne.
- Wiskoza – połyskują, są miękkie i chłodne w dotyku (dlatego wszędzie piszą, że jest idealna na lato), okrutnie się gniotą, są mniej wytrzymałe jeśli mokre, nie elektryzują się, a jak prać, to delikatnie.
- Wełna (różne rodzaje owiec) – matowe, wytrzymałe, dobrze przyjmują i utrzymują barwniki, sprężyste (w końcu owce się nie czeszą he he), pochłaniają wilgoć, łatwo się kurczą (przez łuski), wolno schną i są turbo ciężkie, jak mokre (biedne owce na deszczu), mogą się wypychać i są smakowite dla moli.
- Moher – cienkie, sprężyste, higroskopijne (chłoną wilgoć), mają małą skłonność do pilingu, za to mole mają do nich słabość, są błyszczące i całkiem drogie.
- Kaszmir i alpaka – bardzo miękkie, lekkie i ciepłe, sprężyste (nie gniotą się), za to mają skłonność do łatwego kurczenia się (jeśli źle pielęgnowane) i mogą być przekąską dla moli 🙁
- Poliester – zachowują swoją formę (dlatego domieszka w bawełnianej koszulce to spoko opcja, bo dłużej posłuży), bardzo wytrzymałe, szybkoschnące, odporne na światło, rozrywanie i nie smakują molom. Mogą za to się elektryzować i topią się w wysokich temperaturach (dlatego gorące powietrze suszarki lub kaloryfera może je odkształcić).
- Poliamid (nylon) – te są wspaniałe – bardzo wytrzymałe, bardzo sprężyste (super getrów do fitnessu się nie prasuje :)), nie kurczą się, odporne na ścieranie i ugryzienia moli, ale w dużym słońcu mogą tracić kolor.
- Akryl – podobne do wełny w dotyku (dlatego najczęściej swetry i czapki są akrylowe), bardzo sprężyste, odporne na tarcie, mogą się kurczyć (jak źle wyprana wełna), nie chłoną wody, skłonne do pilingu i są wrażliwe na temperaturę.
No to widzicie, ile włókien tyle atrakcji. I jak czasem je pomieszać, to może wyjść całkiem dobrze i dłużej posłużą. Tak się mówi, że 'razem raźniej’ albo 'razem można więcej’, zatem przyjmijmy, że tu jest podobnie. No i w odróżnieniu od ludzi, włókna nie czują, czy są introwertykami czy ekstra 🙂
Bo mieszanki to często lepsze właściwości – pod kątem użytkowania. I pewne rzeczy mogą dłużej żyć, a jak odpowiednio pielęgnowane, to już w ogóle. Taki kawałek poliestru w koszulce na przykład, dodaje jej kształtu i wytrzymałości, a poliamidu w wełnianym płaszczu – przyjemniejszego chwytu i ułatwia pielęgnację. Różne połączenia mogą ze sobą naprawdę fajnie współgrać, nie trzeba ich skreślać 🙂
No to teraz Wasza kolej, co macie w szafach?