Blog

Każdy czasem je ma – te małe trzesięnia ziemi. Swoje własne, niepodlegające niczyjej ocenie i w danym momencie największe. Takie, po których patrzy się na wszystko inaczej, które nagle działają jak sok z gumijagód i które potem tę siłę zabierają, że nie można z łóżka wstać przez dwa dni. Bo ja na przykład nie wiedziałam, że mogę tak szybko biegać nie ścigając się na ostatnim kilometrze na zawodach, kiedy już widać metę. Nigdy nie czułam tak bardzo, że chciałabym wykrzyczeć cały środek, aż nic tam nie zostanie, jak na filmach krzyczą w lesie albo w poduszkę. Nie sądziłam, że poczuję…

Czytaj dalej

naleśniki na kolację

Rozsypałam się w sierpniu jak płatki kukurydziane, kiedy otwiera się paczkę z za dużym zamachem. Nie pozbierałam wszystkich i uciekłam nad Bałtyk. Taki był ten miesiąc, co minął. Na początku się popłakałam, tak po prostu jak płacze się z różnych powodów, że w tej kawalerce, co ją wynajmuję, nie ma miejsca na zwykłe życie. Że tyle tu rzeczy, że coraz mniej chce mi się tu wracać, że wolę być na dworze, jak te dzieci na podwórku, które mama woła przez okno, a one jeszcze nie chcą kolacji. A potem długo nie mogłam zasnąć, to sobie myślałam, co dalej. I tak…

Czytaj dalej

Pewnego dnia postanowiłam, że coś zmienię i że będzie to coś więcej niż tylko rodzaj dżemu w owsiance. Pewnego dnia sobie zadałam też sprawę, że mogę się skończyć. Albo, że życie może. I nic po mnie więcej nie zostanie, bo wszystko zabiorę ze sobą. Pewnego dnia zrobiło mi się najzwyczajniej w świecie przykro, że nikt więcej z tego nie skorzysta, jeśli zniknę. To postanowiłam pozmieniać więcej, bo do tej pory naprzemiennie w lodówce wymieniam słoik dżemu truskawkowego na porzeczkowy. I tylko czasem jeszcze wiśniowy. No bo jednak studiowałam te kilka lat. Na magistra nie poszłam, ale dowiedziałam się więcej niż…

Czytaj dalej

Z jednej strony – unboxingi jak gwiazdy YouTube, kolorowe pudełka, ze wstążką, wyściełane papierem, bibułką, wyłożone złotą folią. Z drugiej strony jednak, jak Hanka Mostowiak wpadła w kartony, to już z nich nie wypadła. To jak to jest, z tymi kartonami? No cieszą. Cieszą przez chwilę, do otwarcia i do momentu, kiedy znajdą się w kontenerze na papier albo zmieszane. Nawet te błyszczące. Podobno liczy się jednak wnętrze – jak w Kinder Bueno nadzienie, co można się po nim rozpłynąć jak czekolada na słońcu. A radość z kokardki, to wlicza się w cenę, dodatek za taką chwilową przyjemność, choć nikt…

Czytaj dalej

Niech pierwszy mrugnie ten, komu nigdy nie przekręciły się szwy w pralce, koszulka się nie skurczyła, a spodnie nie stały się jak worki, choć miały podkreślać kształt łydek. O ciastka się założę, że każdy choć raz przeżył takie rozczarowanie. No właśnie. Bo na metce nie ma ostrzeżeń, że ta dzianina krojona była po skosie i te szwy to jak karuzela ładnie się kręcą. Nie jest napisane, żeby przy praniu to jednak uważać, bo tkanina na koszulę nie była dekatyzowana i nikt nie sprawdził, czy pod wpływem wody, a później pary z żelazka ten materiał się nie wykurcza, jesteśmy pierwsi. A…

Czytaj dalej

Lato wiadomo, kojarzy się ze słońcem, lodami za witryną, wodą w Bałtyku i bezchmurnym niebem. To mamy co najmniej tych kolorów kilka – wszystkie odcienie żółtego, od wschodu za zachodu słońca, przez kukurydzę i słoneczniki zanim dojrzeją. Błękitny, co odbija się w przezroczystej wodzie i czasem nawet nie widać horyzontu i pastele w smakach pistacji, truskawek, śmietanki i moreli. Wszystko się zgadza.  To jak działają te kolory? Żółty Z encyklopedii to kolor, co wnosi energię, pobudza do działania lub odpręża – zależnie od odcienia.  A z życia, to na przykład taki zachód słońca to całkiem koi, tak samo jak lody…

Czytaj dalej

Z definicji luźny, bardzo swobodny, co najmniej jak trzyosobowy namiot i można się czuć jak młodsza siostra starszego brata, co zabrała mu bluzę z kapturem nawet, jak tego brata się nie ma. Z mojej definicji. Bo jak jest naprawdę, to nie mam pojęcia. Ale też lubię mieć na sobie te luźne ubrania, czasem udawać hip hopowca, a czasem żagiel, jak nad morzem mocno zawieje. A poza tym, to jedyny rozmiar, który nic nie określa, jest uniwersalny i pasuje na wiele osób, niezależnie od wąskości talii, wielkości biustu i szerokości bioder. LUŹNY, po prostu. To w tej luźności można się właśnie…

Czytaj dalej

Pierwsze skojarzenie z bawełną jest takie, że jest po prostu przyjemna. Nie grzeje, nie chłodzi, miło otula i kołysze się, jak wieje wiatr. I mogłoby się wydawać, że oddycha, ale tak naprawdę to… nie oddycha. Ratunek niepotrzebny, bo taka jej natura. Bardzo podstawową cechą bawełny jest to, że chłonie. Gdyby wyrobić jej dowód osobisty, to można by podać to jako znaki szczególne, bo serio, chłonie jak gąbka – parę wodną, która wytwarza się na ciele, barwniki, kiedy się ją farbuje i rozlaną wodę w kuchni, jeśli wycierać bawełnianą ściereczką. Ale w tej bawełnie nie biega się dobrze ani nie pływa.…

Czytaj dalej

Odkąd pamiętam, mama zawsze na lato uznawała tylko kolor biały – od koszulki, po buty, przez spodnie i sukienki. Ewentualnie jasny, w kierunku białego. Być może czarny wydawał się zbyt smutny na duże upały, a może to dlatego, że zawsze kupowała proszek tylko do białego. Pół żartem, pół serio, ale takie przekonanie panuje, że czarny przyciąga słońce, a w jasnym to latem chłodniej. No to jak jest naprawdę? Kto nigdy nie czuł się latem w czarnej koszulce jak masełko roztapiające się na toście, niech pierwszy zrobi gryza. Prawda jest taka, że czarny naprawdę kocha słońce. W przypadku jasnych kolorów, to…

Czytaj dalej

Jak to się wydarzyło, że typowo robocza odzież znalazła się w codzienności? I dlaczego ogrodniczki znalazły się akurat u mnie pod igłą? Ile pytań, tyle odpowiedzi, to zacznijmy od początku. Obszerne kieszenie, szelki, mocna tkanina, nic nie uwiera, nie spada, nie zsuwa się. Idealnie. Można pomieścić narzędzia, cukierki na spadek energii i cały dzień pracować w ogrodzie albo naprawiać serduszka w autach. Aż następują lata 70 ubiegłego wieku i pewna francuska projektantka burzy porządek, wprowadzając ogrodniczki do mody damskiej. Być może widziała w tych kieszeniach potencjał – żeby tam schować połowę bagietki albo innego rogalika. No i stało się. Odtąd…

Czytaj dalej

20/41