W tym roku postanowiłam, że wcale ich nie będzie – dużych postanowień, rozliczania się z nich i wpędzania czasem w wyrzuty sumienia, że coś nie wyszło, bo wiadomo, że z oczekiwaniami to różnie bywa. A ja już się nie chcę nastawiać. Chcę tylko pozmieniać trochę, ale tak na zawsze – nie na miesiąc czy dwa. No i Bałtyk w tym roku też chciałabym zobaczyć – to takie będzie moje wakacyjne życzenie, największe z tegorocznych.
- Chcę zmienić swoje podejście – do sportu i żywienia, na takie turbo dobre, jakiego nigdy wcześniej nie miałam. Bo od dziecka to wołano na mnie 'pulpet’, a potem były różne wahania – wagi i nastrojów. Nigdy nie byłam jak te panie z reklam Nike albo modelki z wybiegu. I co prawda nie chcę się z nimi równać, ale zdrowo żyć i wyglądać, to jednak bardzo. Bez zbyt dużej ilości cukru, odpuszczania treningów i tym samym siebie. Bo już nie chcę więcej z siebie rezygnować. Bardzo lubię ruch z wyjątkiem momentów, kiedy sznurówki same rozwiązują się na piątym kilometrze.
- Chcę więcej pisać – bo bardzo to lubię, po prostu. Nie pod SEO czy coś tam, ale tak zupełnie dla siebie i do ludzi też trochę. Co fajne, zwykłe albo przydatne – tutaj, a inne sekrety to w zeszycie na kłódkę.
- Chcę nagrywać – filmy i podcast. Robić teledyski z życia i o życiu czasem pogadać. Mikrofon już sprawdziłam, działa i w końcu po coś ten kurs podcastu robiłam. A potem jeszcze kupiłam gimbala, żeby robić super produkcje obrazkiem i dźwiękiem. No to pora na próby.
- Chcę w większości budzić się z myślami o tym, co fajnego będę dziś robić i co mnie czeka. Nawet, jeśli najfajniejsza miała się okazać chwila z kawiarką, co pozwala mi wypić od razu dwie kawy pod rząd.
- Chcę biegać na wschody słońca, patrzeć kiedy znów wcześniej robi się jasno i kiedy wydłużają się dni. Czuć w powietrzu wiosnę, mrużyć oczy od lata i zastanawiać się, czy to już odpowiednia pora na jesienną wiatrówkę.
- Chcę zobaczyć znów Bałtyk, pobyć dłużej niż kilka dni, posłuchać mew, znaleźć bursztyn i pozbierać muszelki. Kupić bransoletkę na straganie, patrzeć na kolorowe parawany i wypływające statki z portu. Przypiec nos na słońcu, mieć włosy ułożone słonym powietrzem i wypić kawę na Helu z papierowego kubka.
- Chcę przeżyć przygodę, ale jeszcze nie wiem jaką.
- Chcę trochę bardziej uporządkować pracę u siebie, bo działalność tego trochę wymaga i ja od siebie też.
- Chcę płynąć – trochę z prądem a trochę pod prąd. Ale tak z życiem po prostu, żeby przyjmować je z tym, co chce mi dać, co zabrać i ufać, że wie, co robi nawet, jeśli mocno doświadcza.
- Chcę zrobić tatuaż na urodziny. Odbić kolejny ważny znaczek lub taki z marzeniami – na zawsze.
I już.
A jak Wasze (bez)plany?