Jakby tak niespodziewanie. Bo to, że zmienił się kalendarz, to było całkiem wiadome, ale cała reszta – zupełnie niekoniecznie.
Bardzo nie mogłam spać, rozbiłam sobie kolano jak dziecko i kawiarkę jak dorosły. Dostałam zaproszenie do Poznania, aby sprawdzić pewną możliwość i wysłałam się pociągiem w delegację z plecakiem, do którego zapakowałam buty do biegania kosztem drugiej bluzy.
Dowiedziałam się, że espresso wcale nie jest najmocniejszą kawą, przeszłam krótki kurs kawy w ogóle, jestem mądrzejsza o pochodzenie Arabiki, Robusty, sposoby mielenia, parzenia i działanie młynka żarnowego. Bardzo to było wspaniałe.
Biegałam po Poznaniu w zimny poranek, jadłam najlepszą, pieczoną dynię w życiu i ciepłego precla z makiem i solą. I spałam w hotelu, jak najprawdziwsza dama w delegacji, za który nie zapłaciłam.
Zdążyłam też przez 2 dni zatęsknić za najprostszym ekspresem przelewowym marki Zelmer, który parzy mi kawę od razu w dzbanku do tego stopnia, że jak wróciłam z Poznania późnym wieczorem, weszłam do kuchni i powiedziałam Zelmerowi, że go jednak kocham. Kawę też zaparzyłam i byłam już bardzo szczęśliwa.
Dowiedziałam się z raportu Google, że w 2022 roku okrążyłam 1/4 świata i jak tak dalej pójdzie, to za 3 lata będzie cały. Przebiegłam i przeszłam ponad 5000 kilometrów i było to więcej niż autem, pociągiem i tramwajem razem wzięte. A to całkiem przyjemna informacja, bo staram się akurat gdzie mogę to poruszać napędem na dwie nogi.
W tym tygodniu za to zrobiłam 103 kilometry na tych samych nogach, według mojego zegarka, co mierzy aktywność, to chyba dobry początek, choć w lato najwyższy wynik to ponad 730 kilometrów w miesiącu. Uwielbiam długie wycieczki, ale w zimę to jednak biorę poprawkę na zimno, po prostu 🙂
No i mimo wszystko zegarkowi wierzę bardziej, bo Google działa tylko na telefonie, którego nie zabieram ze sobą wszędzie.
A teraz, teraz dopijam kawę, kolano powoli się goi, zapisuję na liście rzeczy do zrobienia, że mrożone owoce będą w promocji w Biedronce, a ja bardzo lubię je dodawać do owsianki.
No i Karnawał poszyłam. Ten sam, którego premierę zaplanowałam na 22 stycznia. Będzie tak kolorowo, jak jeszcze nie było – jak w Rio, tylko jednak w Łodzi. Zaproszę jeszcze.
A jak Wasze początki?