Na co (nie) szkoda nam czasu

Lubię słuchać ludzi o różnych zdaniach, umiejętnościach i wiadomości, o których sama nie miałam pojęcia. Słuchałam więc sobie ostatnio o ciele, ruchu i o tym, że jednak go bardzo potrzebujemy – tego ruchu. Ciała zresztą też. 

No bo siedzimy 8 godzin w pracy i to jest okej, kolejne półtora w aucie albo tramwaju i jeszcze dwie przed telewizorem. A potem szkoda jest zmarnować jedną na spacer. Jedną.
No szkoda.

Jest coraz wygodniej. Paczkomaty z każdej strony bloku, sklepów  więcej i przybywa miejsc parkingowych. Wszystko po to, żeby było nam łatwiej. Tylko czasem to łatwiej nie oznacza wcale, że lepiej.

Mało kto myśli, że przespaceruje się na pocztę, tylko jak to daleko i czy jednak autobus tam może dojeżdża. Ze sklepu dwa litry mleka ciężko przynieść no i wchodzić na piętro nie ma po co, bo przecież jest winda. Poza tym na dworze zimno, potem będzie za ciepło no i taka ta pogoda. Na każdy krok znajdzie się usprawiedliwienie, jak na opuszczone lekcje w szkole, tylko rodzice nie muszą już nic podpisywać.
Znajdzie się też opaska monitorująca aktywność z nadzieją, że zmotywuje albo, że trochę. Ale równie mocno potrafi zmotywować zaznaczenie innego paczkomatu po odbiór przesyłki. Przysięgam, że działa.
Kiedyś tak zrobiłam, bardzo nieświadomie – pomyliłam literę w kodzie i zamiast pięiu kroków od bloku, miałam pięć kilometrów. No to sobie pospacerowałam.
Podobno nic przez przypadek się nie dzieje.

Bez konkretnego celu to już w ogóle mało się chce. Z reguły wychodzi się po coś, jak zabraknie mąki do pierogów na obiad, na kawę ze znajomą i może na randkę. Ale wiewiórka w parku to marny powód, no bo jak jej nie będzie, to nawet pochwalić się nie można, że się widziało taką puchatą. No to ryzykować nie warto.

A dziadek wychodził. Spacery do jordanka, po prostu, do tych wiewiórek i jeszcze czoło pokrzywą parzył – dla zdrowotności. Nie za dużo miał w tym interesu, za to wspomagał ten jeden, bardzo ważny. Wdychał przy tym powietrze i nie potrzeba mu było do tego aplikacji.

No ale czasu też nam nie szkoda na inne życia i oglądanie ich w sieci. Bo tam zawsze ludzie piękni i robią wspaniałe rzeczy. Albo chociaż śmieszne.
Tak mijają 3 godziny, a przecież w styczniu jedno z postanowień to była nowa sprawność – jakiś język, szydełkowanie, najlepsze weekendowe ciasto. 

No to właśnie by się piekło.

Gdzieś indziej zawsze jest lepiej.

Gdzieś indziej ktoś pokazuje tylko to, co chce pokazać.

Gdzieś indziej ktoś czegoś spróbował.

Gdzieś indziej.

Tylko gdzieś indziej nie ma nas.

A czasu mamy wszyscy po równo. Przynajmniej w dobie. Tyle samo do wykorzystania, zajęcia, poukładania. Nie da się go wyprodukować, zarobić, kupić i odzyskać. Dzień się kończy, przepada razem z północą i trafia na stronę przeszłości, a z nią nic już się nie da zrobić. Obudzić się można w nowym dniu i sobie już tego czasu nie żałować – na własne sprawy, nie czyjeś nieznane i to z internetu. 

Sami to sobie robimy.

Inne historie:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *