Lato wiadomo, kojarzy się ze słońcem, lodami za witryną, wodą w Bałtyku i bezchmurnym niebem.
To mamy co najmniej tych kolorów kilka – wszystkie odcienie żółtego, od wschodu za zachodu słońca, przez kukurydzę i słoneczniki zanim dojrzeją. Błękitny, co odbija się w przezroczystej wodzie i czasem nawet nie widać horyzontu i pastele w smakach pistacji, truskawek, śmietanki i moreli. Wszystko się zgadza.
To jak działają te kolory?
Żółty
Z encyklopedii to kolor, co wnosi energię, pobudza do działania lub odpręża – zależnie od odcienia.
A z życia, to na przykład taki zachód słońca to całkiem koi, tak samo jak lody cytrynowe w samo południe. A ten intensywny żółty na sobie, zahaczający o gęsty miód to jakby samemu się było słońcem i niosło energię lepiej niż głuchy telefon od ucha do ucha. O jakiej porze by nie patrzeć – wprawia w coś miłego, a sprzedawcy nad morzem o gotowanej kukurydzy krzyczą najgłośniej. Nie ma przypadków 🙂
Niebieski
Z definicji uspokaja, obniża stres i jest bezpieczny, dlatego część znaków drogowych jest właśnie niebieska. Podobno ma też w sobie coś z magii, bo w przyrodzie trudno go uzyskać przez specyficznie załamujące się cząsteczki światła.
Jakby przełożyć na życie i pogapić się na szumiącą wodę, to faktycznie jest przyjemnie i oddechu więcej można złapać. Istnieją marzenia o niebieskich migdałach, których nikt nigdy nie widział i może to właśnie ta nieodkryta magia. A błękitne niebo bez chmurki to właśnie to najbardziej spokojne. Czarno na białym widać, że się sprawdza.
Pastele
A o nich, to sobie powiemy w lipcu.
W końcu lato dopiero się zaczyna 🙂
