Jesteśmy dla siebie stworzeni

Jesteśmy dla siebie stworzeni

Uprzedzam, że to nie historia o połówkach co najmniej jabłka idealnie do siebie pasujących i odnalezionych po latach  przez przypadek, czy coś. Być może kiedyś jakaś opowieść o romantycznej relacji się pojawi, kto wie, ale jeszcze nie pora 🙂

W każdym razie – jesteśmy dla siebie stworzeni – my, ludzie. Potrzebujemy siebie bardzo i czasem bardziej niż nam się wydaje. Bo każdy, kto ma jakikolwiek pojazd potrzebuje skorzystać z pomocy mechanika albo innego fryzjera i o to się tutaj właśnie rozchodzi. Jesteśmy bardzo różni i nie jesteśmy specjalistami we wszystkim, a to dobrze, bo inaczej byłoby co najmniej przykro.
Na te ścieżki zawodowe kierujemy się sami, czasem trochę popychają rodzice, a czasem to najlepsze wyjście obecnie – wiadomo, sytuacje są różne. Niemniej, w głowach często powstają ograniczenia i nie tyle, co w naszych własnych, co w opiniach innych. Bo jedne szkoły uchodzą za gorsze, inne są lepsze, licencjat o niczym nie mówi, a magister to dopiero jest ktoś. Skończona zawodówka to skończona przyszłość, ale w liceum to jednak na mechanika nie uczą. I nikt nie powiedział, że mechanik matury zrobić nie może. No bo jakby wszyscy poszli na prawo albo medycynę, to mechaników by brakło i nikt tych samochodów by już nie naprawiał. 

Te ‘panie za kasą’, którymi straszą dzieci, żeby się uczyły, wykonują jednak wspaniałą pracę. Inaczej jeden z drugim zgubiłby się w alejkach szukając cebuli, a bez karty płatniczej to nawet kasa samoobsługowa by ich nie obsłużyła.
Robotnik o spalonych słońcem przedramionach tak, że do Ustki nie musi już jechać buduje taras damie, co będzie mogła wygrzewać się na nim jak skwarek na patelni. W końcu sama co najwyżej potrafi postawić namiot, nie ścianę. No i nie musi, bo do niej z kolei zgłosi się jakaś para szukająca mieszkania, bo jej profesja to właśnie handel nieruchomościami. Szczegóły przegadają przy obiedzie w jakiejś niedalekiej restauracji, gdzie kelnerka serwuje menu z gracją i doradzi przy okazji pieczywo do sałatki, bo mają najlepsze, od pobliskiego piekarza, co o czwartej rano wstaje, żeby na czas piec włączyć, a potem stanąć z wypiekami za ladą i wypiekami na twarzy. Do domu wraca komunikacją, bo przystanek ma prawie pod lokalem i choć chleb wychodzi mu bezbłędnie, to na egzaminach z prawa jazdy błędów było za dużo. Ale kierowca jeszcze nigdy nie zawiódł, a w lato to nawet rower wybiera, który kupił w sklepie sportowym, gdzie pracownik działu technicznego doradził mu wspaniale.

Czasem naprawdę nie mam pojęcia, skąd powstały przekonania, że najlepsza praca to ta, do której chodzi się w garniturze, korzysta ze służbowego auta, telefonu i fotela na kółkach. Bo jednak żadna nie jest gorsza i każda potrzebna. Możemy wzajemnie się od siebie uczyć, uzupełniać i wspierać. Korzystać ze swojej uprzejmości, wiedzy, życzliwości i patrzeć na siebie z dużą wdzięcznością, że tacy różni właśnie jesteśmy. Inaczej tego czasu, co płynie tak prędko w życiu, to by nam brakło, gdybyśmy sami musieli się wszystkim zajmować.
A na tej plaży między parawanami to jednak miło jest poleżeć i pomartwić się jedynie o to, który smak lodów dziś wybrać w drodze do pokoju.

Pasujemy do siebie – wszyscy i jakby nas ułożyć jak puzzle, to wyszedłby najpiękniejszy obrazek. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *