Kiedyś pomyślałam sobie, że jeśli w logo zamiast nożyczek umieszczę na przykład babeczkę, to będzie pasowało i mogę łatwo zamienić szycie na pieczenie. Wtedy było to w żartach, ale teraz to na poważnie – zamieniłam na słońce.
Bo dla mnie „Kroi się” oznacza, że coś się dzieje. A teraz, teraz dzieje się życie.
Chcę mówić o tym, co mam w środku, o przeżyciach zwykłych, przypadkowych i aż do gęsiej skórki. O słońcu wpadającym przez okno, rozterkach i radościach, choćby były niewielkie. Chcę odkrywać codzienną radość, po prostu w krótkich momentach i tylko czasem wypłakiwać się we własny rękaw, bo obok nikogo nie mam.
Chcę odkryć, co znaczy żyć naprawdę, bo ogrodziłam się grubym murem od życia i najzwyczajniej w świecie jest mi przykro, że mija niezauważone.
To wszystko na dole zostawiam – może bardziej dla siebie, jak w pamiętniku. Żebym widziała ile przeszłam i że próbowałam.
Obecnie nic tu kupić nie można, ale kto wie, co los przyniesie. Pewnego dnia…
W nocy, z 31 sierpnia na 1 września 2023, kiedy Księżyc jest w Rybach, ja sama jestem rybą i podobno, to najlepszy czas na początek – odwiesiłam działalność. Potrzebowałam pauzy, a teraz potrzebuję tworzyć mimo tego, co wydarzyło się wcześniej.
Piękna przyszłość czeka 🙂
DZIAŁALNOŚĆ ZAWIESZONA </3
od 01.03.23
Jest to marka, taka premium co najmniej, bo tyle, ile serca w to wkładam i pracy, to nie da się w żaden sposób policzyć, naprawdę. Gdyby kiedyś przyszło mi też wybrać coś, co zmienia życie to powiedziałabym, że jest to nerka, na dodatek w wersji powiększonej – mieści tyle, że nie trzeba więcej, słowo. W litrach nie podam, chyba że wina, bo do środka zmieści butelkę czerwonego, grzanego albo po prostu ulubionego. Banany też zmieści, kostkę tofu lub dwie, no i klucze z portfelem ewentualnie – zależy tylko co dla kogo jest ważne. W każdym razie, jeśli tak wszystko mieć przy sobie – w tej nerce, to nawet nie szkoda zostawić reszty toreb w tramwaju.
Z nerką na sercu, na słowo harcerza i obietnicę na mały palec.
Tworzę ładne rzeczy z resztek – niechcianych ubrań, obrusów i innych zasłon – za małych, niewygodnych albo schowanych ‘na kiedyś’, które nigdy nie nadchodzi. A zamiast na straty, trafia jednak do mnie, a potem powstają – ładne nerki, plecaki i różne torby. Jest to część wszystkiego, bo kolejna, to taka potrzeba tworzenia, co czasem jest w środku i nie wiadomo którędy oddać ją światu. Można rysować, pisać wiersze albo haftować. I szyć można też właśnie, więc szyję.
Jak puzzle łączę części i ludzkie historie, tworzę nowe, ale niekoniecznie wiem co przyniosą i gdzie będą potem. Niektóre lądują na drugim końcu Polski, inne całkiem blisko, a zdarza się czasem, że nawet granice przekroczą i zwiedzają więcej niż mogę sobie wyobrazić.
Tak czy inaczej, miłe są te drugie życia i że to tak można w ogóle oszukać przeznaczenie. To takie małe plasterki na nadmiar i nadprodukcję, tylko nie mam pojęcia jak duża jest ta apteczka.
Nie mam planu co dalej – z tym szyciem. Wokół padają życzenia szwalni, za które bardzo dziękuję, ale tej szwalni to tak naprawdę nie chcę. Ani pracowni z prawdziwego zdarzenia z umową najmu lokalu, choć kiedyś myślałam, że tak właśnie będzie. Bo ja wierzę, że za trochę przeniosę się do kampera, że będę chciała popróbować jeszcze różnych rzeczy i mieć kolejne małe życia. Że potrzebuję jeszcze jakiejś ścieżki, żeby do szycia wracać lekko i dobrze. Życzę sobie małego domku gdzieś w okolicach morza – coś jak holenderka, tylko całoroczny. Przez pewien czas bym tam stacjonowała i szyła właśnie, a resztę spędzała mobilnie, choć w kamperze miejsce na maszynę do szycia będzie.
To wcale nie jest takie proste i nic złego nie ma w tym, że najzwyczajniej w świecie nie wiem – co będzie za te 5 lat, o które pytają na rozmowach rekrutacyjnych. Jak wiatr zawieje i jak wysokie fale będą. Ale czego się nauczę po drodze, to zostanie ze mną i może kiedyś jakieś inne drzwi otworzy.
Dlatego chcę, aby szycie było po prostu częścią wszystkiego, a nie wszystkim. Własna działalność ma to do siebie, że kod PKD można zawsze dodać lub odjąć, w pewnym momencie parzyć kawę na wynos, urządzać prywatne lekcje szycia z dojazdem albo stworzyć voucher na przygodę. Do sprawdzenia jest jeszcze sporo, a co zostanie na dłużej – zobaczymy za 5 lat 🙂