Nerki, saszetki, torebki biodrowe – różnie mówią, ale nie o nazwę tutaj chodzi. Poza tym, że ładne, to okazują się bardzo potrzebne. Na rolki, spacery, wyjścia do miasta, żabki pod blokiem i gdziekolwiek jeszcze trzeba.
Duże, przez ramię, mieszczące drobne zakupy, najlepszy rodzaj Garage do wypicia przy zachodzie słońca, czy gdzie tam akurat wypadnie.
Standardowe, na biodro albo zamiast torebki – o rozmiarze niezbędnych drobiazgów, telefonów, portfeli i kasztanów zebranych jesienią.
2w1 – które mogą być saszetką przewieszoną przez ramię albo kosmetyczką, jeśli odpiąć im pasek. Mają dużo kieszonek na awaryjne krówki czy inne ciasteczka i dosyć miejsca na niezbędne rzeczy – smartfony, kasety z bilonem, plastikowe karty, klucze do domu i szminkę na randkę.
Wszystkie ładne, wszystkie uszyte z tkanin z odzysku. Recykling na najwyższym poziomie, od dżinsów po obrus. Polski handmade w Łodzi, drugie życia, powrót do obiegu – w najładniejszym wydaniu.